Przełamywanie rutyny i praca nad swoim charakterem

Anna Tarnowska, pedagog rodzinny, matka trójki dzieci

Mam trójkę dorosłych dzieci, z zawodu jestem pedagogiem rodzinnym. Kiedy urodził się nasz pierwszy syn, postanowiliśmy z mężem, że będę pracowała w domu. Potem przybywały kolejne dzieci… Lubiłam domowe zajęcia, choć z czasem zaczęło mi czegoś w nich brakować. Żałowałam, że to, co robię, ma tak krótki „żywot”. Przygotowany z dużym nakładem obiad - szybko zjedzony, wyprane i wyprasowane ubrania – następnego dnia w koszu na brudną bieliznę, sprzątanie mieszkania po raz któryś z kolei. Czułam wewnętrznie, że to, co robię, może i powinno mieć dodatkowy – nieprzemijalny – wymiar. Albo przynajmniej buntowałam się przeciwko takiemu schematycznemu życiu, bez większych perspektyw.

Punktem zwrotnym były dla mnie rekolekcje w Dworku oraz przeczytanie 3-tomowej biografii o św. Josemarii. Nasz Ojciec pokazał mi, że rutyna nie jest czymś chrześcijańskim, a kluczem do zapału w codziennych zajęciach jest wykonywanie ich z miłości do Boga i bliźniego. Robię więc to samo, ale z innym nastawieniem: wiem, że nie tylko wypełniam codzienne obowiązki, ale że przez ich realizację zbliżam innych do Boga, służę im. Dalej oczywiście się męczę – ale już nie duchowo, tylko fizycznie. Wielką satysfakcją stało się dla mnie odnalezienie tej perspektywy wieczności w zwyczajnych zadaniach. Ojciec nauczył mnie również tego, że powinnam pracować nad swoim charakterem, dbając o dobry uśmiech i równowagę ducha na co dzień.